Dawno nie byłem w Gdańsku. W zasadzie to nie pamiętam czy w ogóle byłem w Gdańsku tak na spokojnie. Nie tylko przejazdem i po to, aby przejść Długą do Motławy, po drodze pstrykając obowiązkową fotkę Neptunowi.
Tym razem wizyta w Gdańsku miała przebiegać inaczej.

Konferencja i networking

Jako pretekst wyjazdowy posłużyła konferencja dla lekarzy, na którą bardzo ciągnęło Martę. Pojechaliśmy więc razem, aby miło spędzić tę końcówkę weekendu, która po konferencji pozostanie.
Niestety od kilku lat mam już pewne skrzywienie, które nie pozwala zbyt długo samotnie wałęsać się bez celu nawet po najpiękniejszym mieście, więc postanowiłem wykorzystać ten cenny czas i zapoznać kilka osób w lokalnej grupy Towarzystwa Biznesowego.

Zaczęliśmy dość wcześnie, przed 9 rano, w sobotę. Jakże pięknie wyglądają Długa i Mariacka, gdy nie ma na nich tłumów ludzi. Polecam!

Punktualność – jesteś w porządku!

Gdańsk ma w sobie coś dziwnego. To coś związane jest z punktualnością.

Pierwsze spotkanie miałem umówione na 8:45. Chwilę przed wyjściem na spotkanie miała miejsce mała awaria techniczna, więc wiedziałem, że się na spotkanie spóźnię. Żeby było weselej, w momencie gdy wysłałem maila do Sylwestra z informacją o planowanym poślizgu, to dokładnie takiego samego smsa dostałem od niego.
Cóż – przynajmniej nikt nie musiał czekać.

Wszystkie kolejne spotkania też zaczynały się z poślizgiem. Co prawda niewielkim, ale zawsze te 10-15 minut obsuwy musiało się pojawić. Bez wyjątku 🙂

Najlepsze i tak było w niedzielę. Poszliśmy na mszę do kościoła św. Brygidy. Wspaniała architektura! Ale nie o tym miało być. Tam pierwszy raz uczestniczyłem w chrzcie, na który spóźnił się… chrzestny.
Może w Gdańsku inaczej płynie czas.

Aha – dowiedziałem się, że gdy ktoś mocno się spóźni to po prostu jest w porządku. Taki w Gdańsku (a nawet szerzej – w Trójmieście) mają klimat 😉

Ludzie

Po tych kilku spotkaniach już wiem, że ludzie z Trójmiasta to fajne chłopaki (z dziewczynami nie udało mi się spotkać – jedna jedynie próbowała mnie zaczepić i zaprosić na wieczorny show). Każdy jeden konkretny, stąpający twardo po ziemi a jednocześnie niesamowicie wesoły, dowcipny i inteligenty. Z takimi ludźmi fajnie się spotykać. Czy muszę dodawać, że takich właśnie członków ma Towarzystwo Biznesowe? 😉

Gdańsk, a właściwie jego mieszkańcy mają też swoje drugie oblicze. Za kierownicą. Jestem przekonany, że właśnie w Gdańsku powstała powszechnie znana definicja nanosekundy związana z motoryzacją, którą poniżej skrzętnie przytaczam:

Nanosekundą nazywamy czas, który upływa od momentu pojawienia się na sygnalizatorze zielonego światła aż do momentu użycia klaksonu przez zniecierpliwionego kierowcę samochodu za Tobą.

Niestety nie mam pojęcia skąd bierze się tak nerwowe podejście kierowców do poruszania się po mieście. Zawsze myślałem, że największe nerwusy jeżdżą po Warszawie. Teraz już wiem, że jest inaczej.

Widoki, architektura

Między spotkaniami miałem chwilę, aby obejść okolicę Długiej. Gdańsk mnie zachwycił. Tam jest pięknie.

Ze świecą szukać wstrętnych PRLowskich kloców (no dobra trochę ich jest, ale gdzieś dalej; pochowane), nowej mieszkaniówki rodem z JW Construction czy innych potworków z elewacją w kolorze promocji w Tesco.

Ciekawostką jest natomiast nagromadzenie kościołów na niewielkiej powierzchni. Często z jednego widać kilka innych. Taką sytuację spotkałem jak do tej pory jedynie w Rzymie.
Żeby było weselej niektóre z kościołów mają całkiem sprytnie poukrywane wejścia. Mistrzem w tej materii jest klasztor Dominikanów, gdzie wejście do kościoła (całkiem dużego) umieszczono z boku, w ścianie sąsiadującej z ulicą. Tak więc wychodzi się wprost pod koła przejeżdżających ulicą samochodów. Nigdy wcześniej nie widziałem takiego rozwiązania.

Emocje

Gdańsk na pewno będzie mi się teraz kojarzył jeszcze lepiej niż poprzednio. I na pewno tutaj wrócę. Nie raz. Tyle, że przejadę najpierw przez Sopot. A wiecie dlaczego?
Ze względu na Bar Przystań i zupę rybną, którą tam serwują. Jest nieziemska 🙂

Smaczki końcowe

Dla tych, którzy wytrwali do końca mam coś miłego. Widoczki z Gdańska. Zapraszam do klikania. Żeby było weselej – wszystkie zrobione bardzo profesjonalnym aparatem. Umieszczonym w telefonie 😉 Wziąłem od Maćka z weznaprobe.pl Samsunga S7. Jak do tej pory jest to zdecydowanie najlepszy telefon, jaki miałem okazję testować. Zobaczymy jak to się rozwinie.

Jeśli Ci się spodobało to i na mój fanpejcz zapraszam 😉

[efb_likebox fanpage_url=”https://www.facebook.com/TomaszCiosekPL” fb_appid=”O331669103592897″ box_width=”600″ box_height=400″” responsive=”1″ show_faces=”1″ show_stream=”0″ hide_cover=”0″ small_header=”0″ hide_cta=”1″ locale=”pl_PL”]

Pin It on Pinterest

Przekaż dalej

Udostępnij ten post znajomym (rzecz jasna jeśli uważasz, że warto)