W październiku 2014 roku zanabyłem swojego Chińczyka. Huawei Ascend P7 jest już więc ze mną prawie 10 miesięcy. Gdyby policzyć tygodnie, to pewnie wyszłoby ich ze 40 – czyli tyle ile trwa ciąża. A już niedługo rodzi szwagierka – tak mi się skojarzyło 😉
Huawei Ascend P7 na co dzień
Całkiem nieźle nam się ze sobą współpracuje. Ja go karmię prądem a on mi daje pogadać, smsować, pisać maile, robić zdjęcia i korzystać z przeróżnych społecznościówek. Analizuje dla mnie trasę, bywa przewodnikiem miejskim i pozamiejskim, przypomina o wydarzeniach, puszcza muzyczkę i filmy i jeszcze wiele innych czynności, o które go poproszę wykonuje. Układ zdaje się dość nierówny, ale co tam – mi pasuje.
Co się zmieniło w ciągu tej ciąży?
W dużym skrócie – sprzęt się nieco zużył. Nie ma w tym zasadniczno nic dziwnego, używam go dość intensywnie a jakoś przesadnie nie dbam o jego bezpieczeństwo. Efektem tego braku przesady są niestety: porysowany obiektyw kamerki (ten wątek rozwinę nieco bardziej za chwilę) oraz ślady urazów na aluminiowej ramce i lekkie pęknięcie obudowy.
Wniosek racjonalizatorski – kupić na niego jakiś futerał.
Działa też niestety nieco bardziej opieszale niż na początku – tego się spodziewałem i jest dokładnie tak jak myślałem, że będzie. No dobra – jestem nieco niesprawiedliwy. Działa szybciej niż myślałem, że będzie działał. Niemniej wciąż nie mogę się zebrać aby kliknąć „przywróć do ustawień fabrycznych” i cieszyć się nówką sztuką. Prędzej czy później na pewno do tego dojdzie.
Plusy dodatnie
Co mi się najbardziej podoba w tym smartfonie?
Wygląd
Wciaż wygląda bardzo atrakcyjnie. Mimo upływu 10 miesięcy nadal ma estetyczną obudowę, nie jest cały obdrapany, nie ma odłupanego kawałka rantu itp. Chińczycy odwalili kawał dobrej roboty jeśli chodzi o materiały wykończeniowe.
Prędkość działania
O dziwo wciąż działa dość szybko. Samsung S3 po takim czasie wymagał już przywrócenia do ustawień fabrycznych przynajmniej raz. Na Huawei P7 wciąż da się pracować bez żadnego problemu i nerwowego obgryzania paznokci w oczekiwaniu na reakcję na dotyk czy próbę odebrania połączenia przychodzącego.
Kamera wsteczna
Brzmi to trochę jak kamera cofania w samochodzie, ale sprawa jest dużo bardziej przyziemna. Chodzi oczywiście o selfie. Zdjęcia z kamery wstecznej (a może tylnej?) biją na głowę te z flagowca Samsunga (chodzi mi o równorzędny model czyli Samsung Galaxy S5) – porównajcie selfiacza z Huawei i selfiacza Gnyszki 😉
(przyznaję – mój ma nieco podbite kolorki, ale mi tu o jakość samego zdjęcia się rozchodzi)
Ochrona przed nękaniem
Brzmi świetnie, ale tak naprawdę chodzi o czarną listę telefonów. Wiem, że ma to praktycznie każdy smartfon, ale mi przydała się ta funkcja dopiero teraz, gdy handlowcy NC+ zdecydowali się dzwonić do mnie przez parę tygodni po kilka razy dziennie. Polecam tę funkcję. Bardzo 😉
BTW – przyda się ona prędzej czy później każdemu, kto zasubskrybował jakąś listę Maćka Gnyszki 😉
Plusy ujemne
Niestety nie wszystko jest wspaniałe. Parę elementów Chińczycy mogliby zrobić lepiej. Kto wie – może nowe modele już mają te problemy rozwiązane
Kamera przednia
Moja główna bolączka. Ten smartfon robi fenomenalne zdjęcia. Pamiętacie fotkę z biura w Rondo1? Otóż w tej chwili zdjęcia wołają o pomstę do nieba. I nie chodzi o to, że popsuła się matryca (przynajmniej tak mi się wydaje). Winowajcą jest tu obiektyw kamery. Po 10 miesiącach jest tak porysowany jakbym celowo jeździł po nim nożem albo codziennie nosił go w kieszeni z pękiem kluczy. Nosiłem – to fakt, ale bez kluczy. Co ciekawe tylna obudowa Huawei’a jest w dużo lepszym stanie. Dlaczego więc obiekty nie mógł być zrobiony z tego samego materiału (zdaje się, że to szkło) a musiał być wykonany z tandetnego plastiku podatnego na zarysowania w normalnym trybie użytkowania? Nie rozumiem tego zupełnie. Co ciekawe – lepiej teraz wychodzą zdjęcia z kamerki wstecznej niż z głównej. Fenomenem jest więc również fakt, że kamerka wsteczna musi mieć obiektyw bardziej wytrzymały niż główna. Zwykle wystawione były na dokładnie takie same warunki transportu 🙂
Aktualizacje
Nie robią się. Wydaje mi się, że jest to kwestia mojego egzemplarza. Kilka miesięcy po zakupie pojawił się komunikat o dostępnej aktualizacji. Olałem go wówczas, ponieważ miałem niezbyt dobre przejścia z aktualizacjami na tablecie i poprzedniej komórce (oba produkty Samsunga). Oba sprzęty zaczęły po aktualizacji działać tak wolno, że musiałem je przywrócić do ustawień fabrycznych.
Później gdy zobaczyłem jak wygląda ta aktualizacja Huawei’a na aparacie kolegi, to stwierdziłem, że podejmę to ryzyko i kliknę „OK”. Okazało się jednak, że Huawei obraził się na mnie i żadnych aktualizacji już nie widzi. Ten stan trwa do tej pory.
Prędkość działania
Ciekawy podpunkt, prawda? O prędkości pisałem też jako o pozytywie. Sprawa jest taka – nie jest to zła prędkość, ale czasem daje w kość. Zwłaszcza przy operacjach na plikach graficznych (galeria otwiera się dość opieszale) oraz przy skomplikowanych (czytaj wielu) operacja przy obsłudze maila (przeczytaj, kliknij linka, skopiuj trochę treści, prześlij dalej część treści wraz z uwagami, dodaj obrazek i linka).
Da się z tym żyć, ale mogłoby być szybciej.
Zmartwychwstające aplikacje
Nie zaobserwowałem tego zjawiska w poprzednim smartfonie, ale może dlatego, że nie miałem tak takich aplikacji pozwalających na przeglądanie działających w tle programów. Wkurza mnie, gdy programy, które utłukę (tak – Huawei P7 daje mi taką możliwość w standardzie) z niewiadomego powodu później ożywają. I to takie, których nie uruchamiałem sam. Przez to oczywiście aparat działa wolniej – a tego nie lubię.
Czy to tak musi być? Macie na to jakąś radę?
Podsumowanie
Pytanie podstawowe jest takie – czy wybrałbym Huawei Ascend P7 raz jeszcze wiedząc jak będzie się zachowywał długoterminowo? Tak – zrobiłbym to ponownie. Poza sporadycznymi sytuacjami, w których zwalnia konkretnie (te opisane na wstępie) jest dobrze. Pozostaje mi tylko wymienić obiektyw kamery głównej i znowu będę cieszył się świetną jakością aparatu. A wtedy już naprawdę ciężko będzie narzekać 🙂
Przekaż dalej
Udostępnij ten post znajomym (rzecz jasna jeśli uważasz, że warto)